top of page

Ogród Edenu - utopijny plan dla idealistów czy wyrachowany biznes?

New Hope East Garden, a dla wyznawców po prostu The Garden Of Eden (Ogród Edenu) albo The Kingdom of Heaven on Earth (królestwo Boże na Ziemi) Miejsce Jardim, Mato Grasso do Sul, Brazylia, płd Ameryka.

Moon osobiście wybrał to miejsce, w którym jego wyznawcy mogliby budować utopijne królestwo. Miejsce to często zalewane, bagniste i wilgotne po sezonie zalewowym zamienia się w zieloną, obfitą w pożywienie dla zwierząt krainę. Idealne miejsce dla wędkarzy czy myśliwych i miłośników dzikiej przyrody, nieskażonej przyrody. Prawdziwy biblijny Eden, ale czy dla zwykłych ludzi? Co najmniej kilku wyznawców straciło życie w nurtach niebezpiecznej rzeki! Moon był zapalonym wędkarzem a to miejsce obfitujące w ryby.

Projekt "ogród Edenu" był zaplanowany na wiele lat bo i dużo rzeczy było do zrobienia. Był też trzymany w tajemnicy aż do momentu osiągnięcia ostatecznego celu. Pierwotnie "New Hope Project" zaplanowano przy jeziorze Chung Pyung Lake, jednakże rząd nie zgodził się na sprzedaż tego terenu, ponieważ wody jeziora dostarczają wodę dla Seulu. W styczniu 1993 roku Moon kupił farmę w Teksasie. Jednakże ostatecznie padło na Jardin. Moon tam wędkował w 1994 r. i teren mu się spodobał, mimo że bardzo dziki i niedostępny.

"Unification News" z roku 1999 podaje (w wolnym moim tł.)(dok. wewn.)

"Joon Sung Kim zajął się osobiście projektem Edenu. Jak sam twierdzi, pomysły realizacji planu czerpał ze świata duchowego. Rząd wspierał projekt a nawet Ruch uzyskał zwolnienie z podatków na okres 10-ciu lat. Joon Sung Kim powiedział : Budujemy model Królestwa Bożego na Ziemi, właśnie tu w Jardim"

Moon nie żałował pieniędzy na ten cel. Gdy dowiedział się, że obiekt sportowy "Centrum Sportu" dla 300 osób nie może zostać wybudowany w terenie zalewowym dał więcej pieniędzy na wybudowanie go nieco wyżej, poza zasięgiem wody. Oczywiście dla realizacji tego planu potrzebni byli ludzie.

Joon pisze " Ojciec zawołał mnie i dał specjalne instrukcje dotyczące Jardin. Jak szybko mogłem pojechałem tam. Nie było tam nic, ani dróg ani mostów. Tylko mały staw i rowy (tu miało powstać jezioro). Mieszkałem w małym namiocie".

Rząd sprzyjał budowie edenu. Przymykał oczy na łamanie przepisów prawa drogowego czy braku licencji na łowienie ryb...Joon zanim dostał wizę bezterminową spędził tam kilka lat bez wizy. W lutym 1995 roku zakupiono pierwsze tereny a Joon Sung Kim udał się tam aby nadzorować projekt w 1998 r.  Moon zarządził, że z każdego kraju powinny przyjechać po 2 osoby , w sumie 31 osób mówiących różnymi językami. Tereny wykupowano stopniowo, ogółem ostatecznie 150-200 km kwadratowych. W zasięgu tego terenu znalazło się 33 miasteczek. Koszty: bagatela miliony dolarów! Znaleziono również sponsorów, kilku bogatych Brazylijczyków zainwestowało w projekt. Oczywiście nie informowano ich o ostatecznym celu projektu aby nie zaprzepaścić idei projektu. Nie mówiono też o tym bo cena ziemi mogła wzrosnąć. I tak się też stało. cena wzrosła 15-krotnie. Moon chciał tam sprowadzić 200 000 wyznawców!

Wielkie plany i wielki biznes

Na terenie Jardin zaplanowano m. in.

1. strusią farmę, mającą w przyszłości przynosić korzyści z mięsa i jaj strusia (docelowo 29 strusiów)

2. Fermę ślimaczą, które występują tam w obfitości, a potrzebują tylko 4 miesiące na dojrzałość.. Oczywiście na sprzedaż.

3. Fabryki przemysłowe, w których pracę znajdą m.in. mieszkańcy okolicznych miast.

4. Turystyka : w tym celu zasadzenie drzewek wiśniowych żeby przyciągnąć turystów japońskich (docelowo 10 000 drzewek). Hotele, restauracje.

5. Owoce kiwi (tunel z kiwi)

6. Orzechy laskowe, owoce mango, które można wykorzystywać na soki i eksportować.

7. Farmy rybne..

8. Centrum edukacyjne dla moonistów

9. Mały port lotniczy

Szczególne zyski przewidziano z turystyki, zwłaszcza wędkarskiej. Czysta komercja i wykorzystanie przyrody do swoich biznesowych celów pod płaszczykiem budowania raju.

Oficjalne i prawdziwe przyczyny powstania "raju na ziemi"

Żeby zdobyć fundusze dla swoich celów (sponsorów, darczyńców) Moon nigdy nie mówi całej prawdy, problem w tym, że jakaś część prawdy w tym jest ale nigdy nie cała! To tak samo jak z niebiańskim oszustwem, wyrwać od szatańskiego jak najwięcej! Tak więc oficjalne przyczyny budowania "Garden of Eden" były następujące:

1. Pomoc dla zubożałej części świata poprzez zbudowanie fabryk, infrastruktury, która w przyszłości będzie służyć mieszkańcom regionu dając im pracę.

2. Rozwój turystyki, który przyczynić się powinien do zmniejszenia bezrobocia.

3. Ochrona środowiska naturalnego

4. Zbudowanie centrum światowego pokoju.

Idealny inwestor, prawda. Jak nie pomóc w tym szczytnym celu.

A naprawdę. Komercyjne wykorzystanie przyrody i budowanie fabryk z pewnością  przyczyniłoby się do  zwiększenia zanieczyszczenia przyrody i z pewnością nie ma nic wspólnego z ochroną przyrody. Podobnie rozwój turystyki na szeroką skalę, jedynym celem Moona są pieniądze.

Ale podstawowym i prawdziwym celem jest zbudowanie małego modelu idealnego świata. Moon doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że cały świat nie padnie niestety u jego stóp, choćby jego biedni wyznawcy padali ze zmęczenie werbując nowych członków. Dlatego zapragnął zbudować ten świat dla siebie u swoich stóp! Z jego mów znanych tylko członkom jasno wynikało, że zamierza sprowadzić tam wyznawców z całego świata reprezentujących każdy kraj i w ten sposób zbudować małą Polskę, mała Koreę itd. "Państewka" te byłyby mu całkowicie podporządkowane i skazane na jego teokratyczne rządy. Model idealnego świata zakładał masową imigrację członków sekty!! Co do dla nich oznaczało, strach pomyśleć. Założył nabycie 160 oddzielnych działek z przeznaczeniem na zbudowanie tych "państw", których zaludnić chciał członkami sekty reprezentującymi wszystkie narody świata!! Taki pomniejszony świat u jego stóp. I to był główny cel powstania "Ogrodu Edenu". W takim pomniejszonym świecie mógł być Imperatorem Wszechświata jak się nazwał. Być może to zaspokoiłoby jego chore ambicje. Według Nan Sook Hong, żony jego syna, autorki książki "W cieniu Moona" Moon organizował przyjęcia w ścisłym gronie najbliższych liderów i rodziny, na których liderzy przebierali się w ważne postaci z przeszłości jak np. w Jezusa Chrystusa czy G. Waschingtona. Tak przebrani oddawali mu pokłony, w ten sposób zaspokajając jego chorą żądze władzy!! Stając na czele tego quasi-państwa stał by się imperatorem świata już teraz a nie w dalekiej przyszłości, która mogła nigdy nadejść. (w praktyce na pewno by nie nadeszła). Jeśli nie może zmusić do pokłonów rzeczywistych rządzących tym światem to może chociaż zmusić swoich zdolnych do wszystkiego dla niego liderów.

Wizja życia w "Garden of Eden"

Z wewnętrznych mów Moona wynika nieciekawa wizja życia w edenie. Całkowite podporządkowanie członków wspólnoty to jedno, wymyślił jednakże różne dziwaczne przepisy. Zamierzał nie pozwalać tam na śluby osobom nie znającym języka koreańskiego, przedtem musieliby się go nauczyć!!! Kobiety odmawiające małżeństwa, podobnie jak te które współżyły przed ślubem powinny ponieść śmierć! Tak mogło wyglądać życie w edenie, którego władcą byłby Moon. W tym miejscu całkowicie mu podporządkowanym mogło by też dochodzić do rytualnych samobójstw...

Jego plany zostały przerwane przez jego śmierć...

Tak więc przyświecały mu tak naprawdę dwa cele : całkowita władza i pieniądze. Przede wszystkim jednak władza nad ludźmi, których wreszcie mógłby mieć na wyciągnięcie ręki.

https://www.youtube.com/watch?v=FOlo19Frjw4

Jak wynika z tego co napisał Monte Rel  w dzienniku "Times" o swojej wizycie w Ogrodzie Eden projekt nie wypalił... Relacja Timesa

"W roku 2000 Moon zakupił 1.5 mln ziemi. Sprowadził tam 14 Japończyków tzw "mesjaszy narodowych" i nakazał im zbudować "Garden of Eden" - idealne miasto na bardzo trudnym terenie. Gdzie rzekomo ludzie mogliby żyć w zgodzie z naturą. Najbardziej dziewicze miejsce na ziemi.

Na przystani Puerto Leda, spotykam mężczyznę, który przedstawia się jako Wilson.On nie jest Mesjaszem, lecz 44-letnim Chilijczykiem, który sprowadził się tu dwa lata temu. Jego żona i dzieci są jeszcze w Chile. To on pozwolił  mi wjechać do kompleksu. W ciągu minuty, reflektory pokazały  skupisko budynków. Jest tu kilka domów dwupiętrowych, wieża wodna, kilka dużych budynków komunalnych,  wieża telefoniczna.

Powiat zajmuje wielkość Karoliny Południowej. Budynek przed nami ma dach z terakoty, cegły i sztukatorskie, duże okna ze szkła, i pięć urządzeń klimatyzacyjnych. Czekają tam na nas z kapciami. Zdejmujemy buty i wchodzimy do "miejsca świętego".

Wszędzie jest cicho .Wilson włącza światło. jesteśmy w jadalni. Duże drewniane stoły mogą pomieścić około 100 osób. Są wolne."Nie ma zbyt wielu ludzi  teraz" Wilson wyjaśnia."Ale czasami nawet 100 pracuje tu na raz."

Ascetycznie chudy Japończyk podchodzi do nas, uśmiecha się zza drucianych oprawek okularów. Jakby czekał na nas przez lata.On ma 62 lata, a jego nazwisko jest Katsumi Data (wymawiane DAH - Tay), lub po prostu pan Data, jak zwraca się do niego Wilson.

Pyta, co chciałbym zobaczyć.

Cóż, chciałbym  zobaczyć jak wygląda 12 lat pracy w budowaniu ziemskiej doskonałości.

Z powrotem na zewnątrz, widzę ogromne budynki wieloosobowe, pensjonaty, i szopy na naprawy mechaniczne. Liczę siedem gospodarstw rybnych w pełni zaopatrzonych.

"Normalnie, jest około 10 z nas, którzy tu mieszkają," Pan Data mówi mi."Ale w tym tygodniu to sześć daleko w Asunción. Tak więc w tej chwili tylko cztery".

Pan Data i ja  idziemy po gładkich chodnikach wzdłuż ładnie utrzymanych ogrodów hibiskusa i bugenwilli, obok basenu o wymiarach olimpijskich. Wchodzimy do dwupiętrowego budynku komunalnego, który przypomina kompleks biurowy, wspinamy się na kamienne schody na drugie piętro do pokoju.Jest tam telewizor, a pan Data wkłada płytę do odtwarzacza DVD. DVD, mówi, wszystko wyjaśnia.

Z datą 1999 widzimy mesjaszy założycieli, spacer po nieokiełznanym terenie - terenie, gdzie teraz znajdujemy się leżą cegły w mokrym błocie. Myją naczynia w rzece. Noszą ciężkie ubrania, ciężko pracują odganiając się od komarów.

Reszta DVD obejmuje kilka ostatnich wydarzeń. Wznoszenie wieży wodnej. Sztuczne stawy. Lądowisko. Rozładunek  sadzonek z Aquidaban, a następnie  sadzenie ich w gajach.Grupa kilkunastu japońskich studentów - odwiedza dzieci członków Zjednoczenia Kościoła Zjednoczeniowego - pomagają w budowie tutejszej szkoły.

Wraca do mnie myśl, że obecnie mieszka tu 10 mężczyzn. Kolonia faktycznie straciła ludność od momentu jej powstania. Czterech z oryginalnych mesjaszy wróciło do Japonii.

I tu pojawia się kilka pytań: Kim są ci ludzie?I dlaczego poświęcają się temu?

Doba: już o 4:30  pobudka, przez pół godziny niemego uwielbienia, śniadanie na 5, a następnie z powrotem do swoich pokoi, aby przygotować się do pracy o 6:30.Każdy z nich jest przypisany osobnej pracy: Jeden pracuje przy  rybach, kolejny przy roślinach .Ktoś sprawdza poziom pH w basenie, choć nikt nie pływa. Obiad zawsze trwa od południa do 01:30. Będą pracować do 5 po południu, potem kolacja i krótkie spotkanie modlitewne.To pozostawia im około dwóch godzin, aż zgasną światła 0 9. Większość wykorzystuje ten czas na czytanie, modlitwę, lub oglądanie telewizji satelitarnej

Nawiązuje rozmowę z panem Owadą. Pan Owada ma 64. On jest dobrym przykładem przeciętnego mesjasza założycielskiego: mieszczuch z bardzo małym doświadczeniem w budowie. Jego żona została wybrana dla niego przez Moona. Zostawił ją z dziećmi w Japonii. On dostaje pensję od kościoła. Jego rodzina i inni Japończycy zapewniają mu  więcej pieniędzy. Raz na 11 miesięcy, pan Owada dostaje czterotygodniowe wakacje, które może wykorzystać, aby pojechać do Japonii. Jego żona odwiedziła go dwa razy od 1999 roku.

Na początku, koloniści mieli nadzieję, że dołączą do nich ich żony (a także kilku wyznawców). Co roku w sierpniu, zapraszają dzieci japońskich członków Kościoła, aby zostały na kilka tygodni, ale jak dotąd żaden nie zdecydował się zostać."Moja żona uważa, że nie jest w stanie tu mieskać" Pan Owada mówi "bo wciąż standard życia tu jest za niski".

Pan Owada uważa, że pobyt tu jest pobytem uświęcającym go, jego ofiara nie jest daremna. Nie przeszkadza mu samotne i trudne życie. Ponosi po prostu osobistą ofiarę za duchową nagrodę w przyszłości.

Kilka miesięcy później, po śmierci Moona od powikłań po zapaleniu płuc,  po raz kolejny docieram do pana Data aby sprawdzić, czy śmierć  prawdziwego ojca wpływa na oddanie dla mesjasza. Nie. Planują oni pracować na Puerto Leda jeszcze przynajmniej przez dziesięć lat.

Oczywiście, istnieje potencjał ekoturystyki, mówi Pan Data. Stoimy na zewnątrz niedokończonego trzypiętrowego budynku z cegły. Pan Data odnosi się do niego jako" hotel ". Pan Data opowiada o potencjalnych plusach otwarcia się na turystów.  Eden ma być rajem dla ludzi - mówi.

Idziemy dalej, obok posadzonej trawy cytrynowej, pomarańczy, mango, grejpfrutów, szparagów, trzciny cukrowej. Mężczyźni zasadzili tysiące drzew jatrofa, które mogą zostać wykorzystane do produkcji paliwa biodiesel, ale setki papug skoncentrowały się na nich i zjadły wszystkie owoce.W ostatnim sezonie zalewowym wody zalały wiele tysięcy drzew.

"To był ciężki rok," Pan Data przyznaje.

To jasne, że ci ludzie mają wiarę w cuda, i to jest dokładnie to, co jest potrzebne tu w Puerto Leda.  Zwycięskie Święte Miejsce wydaje się być przeznaczone na kolejny ciekawy pomnik ludzkiej ambicji i głupoty. Ale obserwując, jak ciężko pracują tu ci ludzie, nie mogę im pomóc, ale podziwiam ich wytrwałość. Fanatyzm,  ich oddanie dla tej sprawy. Są przyjaźni i gościnni dla tych, którzy nie podzielają ich przekonań.

W ciągu ostatnich godzin od mojej wizyty, pan Data pokazuje mi coś, co w rzeczywistości pozwala pracować na zewnątrz."Japońskie bataty," powiada, patrząc na działkę o powierzchni uprawianej gleby."Rosną bardzo duże pod ziemią, do 10 kilogramów. Sprawdzają się tutaj"

Moim  impulsem jest uczcić to zwycięstwo. Może to warte jest tego, że pan Data spędził tu tyle lat życia. Może to  małe zwycięstwo, jak to może pomóc innym ludziom w Pantanal wieść bogatsze życie.

Pan Data patrzy  w dół i mówi "Niestety nie są smaczne."

bottom of page