top of page

Przemoc w sekcie Moona

 

 

 

 

Kwestię przemocy w sekcie moona można rozpatrywać na dwóch poziomach : emocjonalnym i fizycznym.

1. Przemoc emocjonalna (psychiczna)

Publiczne spowiedzi : wyznawanie przed grupą swoich rzekomych i domniemanych grzechów. Publiczne spowiedzi odbywają podczas workshopów dłuższych niż 7 dni.  Natomiast na 7 dniowym workshopie osoby publicznie opowiadają o swoich prywatnych sprawach przed grupą nie znanych osób. W ten sposób wywołuje się u ludzi sztuczne poczucie szczęścia. Powszechną praktyką jest wzbudzanie w adepcie poczucia winy z powodu bycia  niedoskonałym. Zawsze przy tym nie winny jest system tylko oczywiście jednostka, która choć bardzo się stara nigdy nie osiąga stanu doskonałego. Przy czym wmawia się adeptowi , że ten stan jest jak najbardziej możliwy, nie jakiś abstrakcyjny ideał ale stan, który rzeczywiście można osiągnąć. Powoduje to  że człowiek zaczyna żyć w ciągłym poczuciu winy za własne człowieczeństwo, bo przecież każdy człowiek ma prawo do popełniania błędów. Z czasem ta niedoskonałość rodzi potrzebę ucieczki, ale wówczas jest karmiony licznymi fobiami , które wtłaczane są do głowy. Odrzucenie mesjasza jest równoznaczne z odwróceniem się i porzuceniem Boga i taka osoba może spodziewać się samych nieszczęść w życiu poza grupą, włącznie z wylądowaniem w piekle, opętaniem przez demona. Innym przejawem przemocy emocjonalnej jest wykorzystanie lęków i przesądów do czerpania korzyści materialnych sekty. Wmawia się członkom sekty, że ich przodkowie będą cierpieć w świecie duchowym jeśli suma przekazana kościołowi będzie za mała. W tym celu wykorzystuje się przesądy istniejące w danej kulturze (np. japońskiej).  W celu ograbienia członków można posunąć się nawet do bicia w bębny co w kulturze koreańskiej oznacza przywoływanie duchów.  W ten sposób strach przed potępieniem przodków powoduje , że członków sekty pozbawia się całkiem realnych pieniędzy.  Bardzo przykrą praktyką jest obwinianie seksu za zło tego świata, w zasadzie ma to na celu całkowite wyparcie tych przecież podstawowych potrzeb każdego człowieka. Nawet dotykanie się jest zabronione jak również oglądanie scen miłosnych w telewizji i tak już limitowanej przez lidera. A przy tym zmusza się do seksu małżeńskiego (ceremonia trzech dni) osoby , które się nie znają i poznały się dopiero na ceremonii błogosławieństwa. Ten seks jest nakazany i usankcjonowany religijnie! Osoby są zmuszane do poślubienia obcej osoby często z innego kręgu kulturowego, jest to wymóg sekty zapewniający zbawienie, a więc niemożliwy do uniknięcia. Trudno wyobrazić sobie uczucia osoby, której współmałżonek nie przypadł do gustu. Znowu wzbudzanie poczucie winy. Do tego dochodzi tłumienie prawdziwych uczuć miłości i przyjaźni, takie uczucia są przeszkodą w wypełnianiu zobowiązań wobec sekty, są nieprawomyślne. Powoduję to niesamowity dysonans uczuciowy i czasami wielkie cierpienie, gdy ukochana osoba jest z zupełnie inną...obcą. W końcu wmawianie osobom, że świat jest od szatana powoduje ograniczenie kontaktów z byłymi przyjaciółmi i rodziną, co powoduje niewyobrażalne wprost cierpienia tych rodzin, którzy nie potrafią zrozumieć co dzieje się z ich synem czy córką. Adept zaczyna swoją rodzinę biologiczną traktować jak wroga, co nie tylko rodzinie ale i jemu przysparza cierpień. Oczywiście próbuje to na różne sposoby racjonalizować. Do przemocy psychicznej zaliczam też brak intymności, stwarzanie takich warunków bytu (brak własnego łóżka, niemożność decydowania o swoim losie, poleganie we wszystkim na liderze) które odbierają człowiekowi poczucie wpływu na własne życie i uzależnienie od grupy. Wysyłanie osoby na misję do dalekich obcych kulturowo krajów, pozbawiając ich prawa do opieki medycznej.

2. Przemoc fizyczna

Przemoc wynikająca z doktryny

1. Świeżo poślubione osoby wykonują na sobie tzw. "akt oczyszczenia" polegający na uderzaniu kijem drugiej osoby. Najpierw chłopak bije dziewczynę , potem odwrotnie.

2. Relacja Kain- Abel. Doktryna która daje niejako większe prawa osobie, która jest Ablem. Dla Kaina Abel jest drogą do Boga. Nawet jeśli Kain Cię bije to musisz to wytrzymywać, bo to jest "twoja droga do Boga" , Chore od początku do końca.

3. Wypędzanie diabła przy pomocy bicia. Praktyka wypędzania złych duchów poprzez bicie, najgorsze jest w tym to, że czynią tak nawet matki ze swoimi dziećmi bijąc je do krwi. Takie "seanse" polegają na tym, że przywódcy ogłaszają, że każdy musi wypędzać złe duchy z osoby siedzącej obok nich.  To znaczy bić ich. jest to absolutnie szalone. Takie seanse odbywają się w kwaterze głównej sekty.

Nazywa się to praktyką Ansu.

Ruch uważa, że należy wyrzucać złe duchy z ciał członków sekty. Polega to na tym , że członkowie sekty są poklepywani po plecach podczas śpiewania  hymnu Ruchu "Łaska Ogrodu". Na scenie występuje zespół Chanyang, który woła z jakiej części ciała należy wypędzić złe duchy. Jest to praktyka wywodząca się z szamańskich praktyk koreańskich zaadaptowana dla potrzeb Ruchu.

Dochodzi oczywiście do nadużyć i bicia.

 

 

Przemoc wynikająca z "systemu"

Ograniczanie prawa do snu , poprzez sztywne zasady 7. rano modlitwa, 5 rano - modlitwa w niedzielę

W sekcie moona niestety dochodzi też do udokumentowanych świadectwami byłych członków aktów przemocy. Całkowite podporządkowanie liderowi prowadzi do licznych patologii i nadużycia władzy przez lidera. Kary za grzechy lub niesubordynację takie jak zimne prysznice, zamykanie na klucz, bicie (np. ciosy karate,) zakuwanie w kajdanki. Praktyki "samodoskonalenia" polegające na umartwianiu się np. celowe nie noszenie rękawiczek w czasie mrozu.

Niebagatelną rolę odgrywa też ograniczanie prawa do wypoczynku (snu), całodzienna praca dla mesjasza nawet w niedzielę przez okres o którym adept nie decyduje, niemożność sprzeciwienia się decyzjom lidera, który swój autorytet i decyzje budują na "kontaktach ze światem ponadzmysłowym, a więc trudnym do udowodnienia". Zbieranie funduszy podczas niesprzyjających warunków atmosferycznych np. podczas mrozu, przy jednoczesnym spaniu w namiotach co powoduje odmrożenia . Publiczne upokarzanie, wyśmiewanie, kopanie. Wyzwiska i przekleństwa.

We wczesnym okresie istnienia sekty dochodziło też do seksu z mesjaszem, który tłumaczono jako "oczyszczanie" , odnowę. Tzw. tragedia sześciu Mary. Sześć kobiet zostało rzekomo oczyszczonych poprzez seks z "mesjaszem".

https://www.youtube.com/watch?v=QZOM95Qn_3Y

Przemoc synów Moona wobec członków sekty

Z listu Tima Folzenlogen

Drogi Ojcze

Piszę do Ciebie w sprawie kilku poważnych incydentów jakie zaszły pomiędzy mną a Hyun Jin Nimem. Jest dla mnie ważną sprawą aby ta sytuacja została wyjaśniona.

 

Jestem członkiem Kościoła Zjednoczeniowego od dziewiętnastu lat. Przeszedłem przez trening Barrytown, sześcioletni MFT i dwa lata z OWP (Original World Products), zanim otrzymałem zadanie od pana Kamiyamy, aby realizować misję związaną ze sztuką, w której mam znaczące doświadczenie. W ciągu ostatnich dziesięciu lat miałem kilkanaście wystaw indywidualnych w Nowym Jorku, kilka koncertów w Japonii i trzy koncerty w moim rodzinnym mieście Cincinnati Ohio. Tematem mojego ostatniego pokazu w Cincinnati było świadectwo moich duchowych poszukiwań w życiu. Po części program wyjaśniał Boską zasadę i koncepcję Prawdziwych Rodziców. Zostałem dobrze przyjęty.

 

Jako artysta wykonuję wiele twórczych tekstów zarówno w Ruchu, jak i poza nim. Wysyłam swoje listy mailem. Moim celem jest skłonienie ludzi do myślenia. Tworzę dawanie i branie. Ostatnio napisałem coś pod tytułem "DLACZEGO" , które odnosiło się po części do przemówienia Jun Sook Nima w Harlemie, w którym uczestniczyłem. Wysłałem kopię do Jun Sook. [Jun Sook Kwak Moon, żona Hyun Jin Moon]

 

Wieczorem 31 grudnia otrzymałem telefon z prośbą, abym przyjechał do Ossining na spotkanie z Hyun Jin Nimem. Kiedy wyjaśniłem, że nie mam samochodu, powiedziano mi, że ktoś przyjedzie i mnie odbierze. Natychmiast wykąpałem się, ogoliłem, założyłem czyste ubrania i przygotowałem prezentację zawierającą moje CV, katalog z mojego ostatniego pokazu w Japonii i zbiór pism (moje świadectwa wiary).

Przypuszczałem, że chce się ze mną spotkać w związku z moją twórczością. Fałszywie założyłem, że intryguje go moje pisanie i chciałem je z nim omówić.

Kiedy wszedłem do pokoju, Hyun Jin Nim spotykał się właśnie z kilkoma innymi członkami KZ z Japonii. Poprosił wszystkich o opuszczenie pokoju a mnie o pozostanie.  Powiedział mi żebym twardo usiadł i starł uśmieszek z mojej twarzy. Przeprosiłem go i powiedziałem, że nie zdawałem sobie sprawy, że się uśmiecham i na pewno nie chciałem.

Następnie podszedł bliżej, przyłożył twarz do mojej i powiedział: "Co to za kupa gówna, którą wysłałeś do mojej żony?" (Po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że Jun Sook była jego żoną). Powiedziałem mu, że napisałem to co czułem i co było szczere. Uderzył mnie w bok głowy, zrzucił  mnie z krzesła i rzucił na ścianę. Następnie zaczął kopać mnie w żebra. Wstałem i powiedziałem: "Nie przyszedłem tutaj, żebyś mnie miał pobić". Krzyczał na mnie, abym usiadł. Powiedziałem mu, że usiądę, jeśli potraktuje mnie z szacunkiem. Potem fizycznie wyrzucił mnie z biura i krzyczał, że jestem "wywalony".

Kiedy schodziłem po schodach, by opuścić budynek, spotkałem brata, który przyszedł po mnie. Wydawał się zdenerwowany. Zapytał mnie, czy wierzę w to, co napisałem. Powiedziałem mu, że oczywiście tak. Kazał mi tam wrócić i bronić się. Powiedziałem mu, że Hyun Jin wydaje się bardziej zainteresowany pięściami i kopaniem mnie niż rozmową. Właśnie wtedy Hyun Jin zbiegał po schodach i pchnął mnie na ścianę, gdy próbowałem wydostać się z budynku nie wiedząc, w jaki sposób. Nikt nie wyszedł, żeby mnie zawieźć do domu.

Pojechałem na dworzec kolejowy i na szczęście miałem ze sobą pieniądze, żeby wrócić na Manhattan.

Następnego dnia było święto „Dzień Boga”. Ja oczywiście nie uczestniczyłem. Hyun Jin Nim wygłosił przemówienie. Po części, jak mi powiedziano, mówił o naszym spotkaniu. Później tego samego dnia rozmawiałem z moimi duchowymi rodzicami i zaufanym przyjacielem. Myślę, że wszyscy zgodziliśmy się, że zachowanie Hyun Jin Nim było nie na miejscu, ale ja sam mogłem popełnić błąd protokolarny, przesyłając moje pismo bezpośrednio do Jun Sook. Ponieważ nigdy mnie nie spotkała, mogła źle zrozumieć mój zamiar. W nadziei na przyszłe relacje z Hyun Jin Nimem, ponieważ nie zostałem trwale ranny, postanowiłem napisać do niego przeprosiny, w których wziąłem całą winę na siebie. Otrzymał go w nocy 2 stycznia przez mojego przyjaciela Edrica Debosa. Powiedział Edrickowi, że chciałby się ze mną spotkać następnego ranka. Edric powiedział, że uśmiechnął się i powiedział, że tym razem chce tylko porozmawiać.

Spotkałem się z Hyun Jin Nimem po raz drugi w Ossining o godzinie 10:00 3 stycznia w jego biurze. Spotkanie trwało około 30 minut. Przez cały czas spotkania siedziałem na krześle; naprzemiennie siedział, podchodził do mnie, klepał po głowie, szturchał mnie w czoło, uderzał mnie w głowę i ponownie siadał. Ponieważ tak naprawdę nie bolało tak bardzo, postanowiłem znieść to w nadziei, że gdybym mógł przejść przez to spotkanie, mógłbym mu przedstawić pakiet zawierający moją fundację (życiorys, katalog i pisemne świadectwo). Miałem nadzieję, że zrozumie wtedy, że nie jestem tylko członkiem negatywnym, że mam coś wartościowego do zaoferowania, a wtedy moglibyśmy spotkać się ponownie w przyszłości.

Po całym jego "wykładzie" muszę powiedzieć, że byłem naprawdę zszokowany tym, jak mało zdaje się rozumieć wewnętrzne serce Zasad. Jeden raz, kiedy wymienił "miłość", odnosiło się do wcześniejszego bicia. Powiedział mi, że był dobrym  nauczycielem w hartowaniu mojego charakteru i natychmiast mógł zobaczyć, że bicie było jedyną formą miłości, którą mogłem zrozumieć, ponieważ byłem tak pełen nienawiści i urazy. (Osobiście nie uważam, że miałem  do kogoś pretensje w stosunku do czegokolwiek.) Wyrażał się bardzo wulgarnie,

Istotą jego wykładu (choć trudno w to uwierzyć) było to, że życie bez wiary nie ma sensu. Wydaje mu się, że Prawdziwa Rodzina nie może zrobić nic złego i że nasza odpowiedzialność (nas, upadłych ludzi) polega na bezwarunkowym podążaniu za nimi. On chce, żebyśmy byli robotami. Powiedział, że moje pisanie sprawia, że ​​ludzie myślą, co powoduje, że mają wątpliwości, co sprawia, że ​​kwestionują Prawdziwą Rodzinę, a więc, oczywiście, jestem Szatanem. Powiedział, że muszę mu obiecać, że przestanę pisać. Powiedziałem mu, że przestanę wysyłać swoje pisma do Prawdziwej Rodziny.

To  spowodowało, że się wycofał, ale nadal krążył wokół tematu i wracał do punktu, w którym żądał abym przestać pisać. W pewnym momencie powiedział, że jeśli nawet poczuje powiew tego, że znowu piszę, to "zapoluje na mnie". Wielokrotnie mówił także, że zabierze mi "wszystko", co dali mi prawdziwi rodzice. Nie wiem, co miał na myśli przez "wszystko". Jedyne, o czym wspomniał, to fakt, że jedna z naszych firm w Japonii sprzedaje moje obrazy. (Chciałbym dodać, że nasza firma w Japonii ma szczęście, że sprzedaje moje obrazy, potrzebują mnie o wiele bardziej niż ja ich) W końcu usiadł naprzeciwko mnie, dotykając moich kolan. Zapytał mnie, czy wykonuje Pledge Service w każdą niedzielę o 5 rano. Ja, szczerze mówiąc, zaprzeczyłem. Po tym uderzył mnie wyjątkowo mocno w lewe ucho. Mógłbym od razu powiedzieć, że poważnie uszkodził wnętrze mojego ucha. Powiedziałem mu to. Powiedział mi, że wciąż mam kolejne ucho. Powiedziałem mu, że muszę iść teraz do lekarza. Zapytał mnie, co jest ważniejsze: lekarz czy Królestwo Niebieskie? Powiedziałem mu, że w tym momencie lekarz. Opuściłem pokój

Rozwój duchowy w sekcie Moona

Rozwój duchowy u moona oznacza tak naprawdę ograniczanie własnej osobowości, niszczenie własnej indywidualności. Służyły temu celowi różne środki dyscyplinujące. Pod płaszczykiem rozwoju duchowego odbywało się zwykłe upokarzanie ludzi , moim zdaniem celem było osłabienie woli jakiegokolwiek sprzeciwu, podporządkowanie sprawie. W doktrynie występuję dualizm ciała i ducha, ciało jest złe duch jest dobry, dla własnego duchowego rozwoju należy więc ciało dyscyplinować. Mogą temu służyć zimne prysznice albo poranna gimnastyka. Można też pościć, jeść same owoce przez jakiś czas, po takich postach różni ludzie mieli różne wizjer peryferyjne, widzieli różne rzeczy, czyste halucynacje wywołane niedojadaniem. A nazywało się to rozwojem duchowym, świat duchowy u moona jest światem realnym. Szczególnym upokorzeniem jest samokrytyka, czytałam o dziewczynie, która sama o sobie pisała , że bardzo cierpiała biorąc zimne prysznice zanim zrozumiała że to dla jej dobra! Odbywały się też publiczne spowiedzi, po których wszyscy nagle bardzo Cię kochali, przytulali. Człowiek musiał cały czas się doskonalić, żyłam pod ogromną presją, a ponieważ nigdy nie jesteś doskonały, nigdy nie jesteś całkiem zadowolony z siebie, więc stosujesz na sobie środki dyscyplinujące. Nie widzisz w nich złego, uważasz że służą one Tobie. Kontrolujesz się cały czas, a jeśli nie ty to inni to zrobią za ciebie. Gnębisz samego sobie... O wszystkich sprawach musiał wiedzieć lider, rozmawialiśmy osobno o swoich grzechach. Oczywiście najgorszy był problem seksu, to zło wcielone... To przecież przez seks przyszło zło na ten świat.

Jedną z doktryn „kościoła” jest absolutne posłuszeństwo. Poprzez posłuszeństwo zbawia sie świat. Chciałabym w tym miejscu opisać różne sytuacje, w których przeciętny moonista nie ma nic do gadania, wszystkie te sytuacje są prawdziwe. W sekcie obowiązują poszczególne etapy wtajemniczenia. to oznacza że adept, który wchodzi do grupy nie ma pojęcia jakimi zasadami ona się rządzi. Stopniowo, ale i dość szybko te zasady odkrywa i ma obowiązek się do nich dostosować, chodzi o to żeby nie mieć czasu się nad tym wszystkim zastanowić i bezkrytycznie przyjąć. Drzwi do raju się przed nim otwierają aby się automatycznie z drugiej strony zamknąć. Na początku na przykład nie musiałam uczestniczyć w porannych modłach, przeczuwałam że coś się dzieje ale nie brałam w tym udziału. Drugi etap to udział w wykładach i modlitwach porannych. Jakie to przykre uczucie gdy musisz rano wstać i nie masz żadnej możliwości odmówienia bo takie są zasady. A ty wierzysz że zasady są stworzone dla twojego dobra, gorzej bez nich nie będziesz mógł być uczestnikiem wielkiej rodziny moonistycznej. A ta rodzina tak bardzo się o ciebie stara i tak bardzo chce żebyś do niej dołączył a nie był jak ta zagubiona owieczka. Bardzo chciałam się wyspać, zwyczajnie ale nie pozwalały mi na to dwie sprawy, moja matka duchowa , która szarpała mnie i ciągnęła do pokoju modlitwy a tam w szczegółach instruowała jak się mam zachować oraz z czasem moje wyszkolone sumienie. Każde odstępstwo od postawy ciała np. było niemile widziane i w zasadzie wykluczone. Działa to w ten sposób, że z czasem człowiek sam zaczyna się kontrolować, kontroluję swoje myśli co do swego zachowania czy jest prawidłowe. Czas modlitwy, postawa ciała, liczba ukłonów ściśle określona. Wykluczona jest wszelka indywidualność. Grupa stanowi jakby jeden „myślący” w jednym kierunku mechanizm. Czas modlitwy, śpiewy, wysłuchanie co ma do powiedzenia Ojciec. Poranny rytuał. Oczywiście nie można kwestionować słów ojca, przecież jest „mesjaszem”. Kiedyś powiedział że kobiety maja krótsze nogi od mężczyzn i że to jest właściwe, popatrzyłam na moją „siostrę ” obok , która była żywym zaprzeczeniem tych słów. No ale jakoś przeszłam nad tym do porządku dziennego. Nauczyłam się korygować swoje myślenie, aby być posłuszna słowom”ojca”.  Twoje codzienne obowiązki studenta schodzą na plan dalszy, nieważne że zajęcia zaczynają od 8.00. O tej porze nie masz możliwości wyjścia z centrum. I tyle . W takim układzie o kłopoty na studiach nie trudno. Zaczęłam oblewać egzaminy. O każdym wyjściu powinien wiedzieć i wyrazić na nie zgodę lider. Przykładowo nie wolno nikogo mimo naprawdę szczerych chęci odprowadzić gdziekolwiek jeśli lider nie wyrazi zgody. Jeśli np. uzna że osoby za bardzo się lubią i ich zbliżenie do siebie nie jest bezpieczne z punktu widzenia grupy może zabronić ci wyjść z daną osobą nawet jeśli to członek sekty. To bardzo boli, jeśli wiesz że ktoś chce ci towarzyszyć a nie może bo stanowisz dla niego zagrożenie. Od razu zastanawiasz się co takiego złego zrobiłeś. Nie możesz oglądać filmów które chcesz tylko te które wybiera lider. gdy oglądasz film nie wolno ci oglądać żadnych scen miłosnych, nawet pocałunku (wynika to z doktryny wiary). Dowiedziałam się o tym w chwili gdy moja matka duchowa dosłownie zasłoniła mi oczy gdy oglądałyśmy film. Jeśli film się liderowi nie podoba może w każdej chwili go wyłączyć i lepiej żebyś milczał. Czas jest ściśle odmierzany, po wyjściu z sekty miałam przez jakiś czas problemy z podejmowaniem decyzji bowiem żadnych decyzji nie podejmowałam, wszystko było z góry wyznaczane. Decyzję żeby moja matka duchowa spędziła u mnie święta podjął też lider, niestety na następną wizytę już nie wyraził zgody. Nie wyraził też zgody na to żeby została w Polsce mimo że bardzo chciała. Podporządkowanie jest również w sferze uczuciowej, męża/ żonę wybiera ci „mesjasz”. On też decyduje o czasie rozpoczęcia współżycia. Skutek tego jest taki że człowiek obojętnieje wobec płci przeciwnej , tłumi swoje podstawowe popędy. Uważałam że mogę pokochać każdego mężczyznę i wierzyłam że moon dokona właściwego wyboru. Żyłam mrzonkami. Wydawało mi się że moje prawdziwe uczucia są złe, bo moon wybierze mi lepszego męża, nie kierowałam się zatem własnymi odczuciami tylko podporządkowałam je „mesjaszowi”. Ale te odczucia istniały, więc bardzo głęboko je tłumiłam. Każdy przejaw indywidualnego myślenia w kwestii seksualnej był przeze mnie tłumiony. Czułam się jak wyprana z uczuć, a jednocześnie czujesz się wybrańcem, że nie jesteś jak ten świat bo nie ulegasz jego zgubnym popędom, które doprowadziły (wg doktryny wiary) do upadku człowieka. Kontrola obejmowała również listy i telefony do bliskich. Telefon był jeden i wszyscy mogli posłuchać twoich rozmów z bliskimi. W takiej sytuacji każdy kontrolował się co mówi. Pamiętam moja matka duchowa rozmawiając przez telefon ze swoim „mężem” potrafiła wydukać tylko słowo tak, i to przez 10 minut! Trudno w takiej atmosferze o szczere rozmowy. Zresztą byliśmy tak wyszkoleni żeby nie ukrywać niczego przed sobą (chyba że wątpliwości   ) . o innych rzeczach należało informować. A więc człowiek stawał się przejrzysty. Z drugiej strony o wielu rzeczach po prostu się nie mówiło, tłumiło je i wypierało, żeby nie osłabiać ducha grupy. Ja po prostu bałam się rozmawiać na tematy , które wydawały mi się kontrowersyjne. Z moimi wątpliwościami dzieliłam się jedynie z moją matką duchową bo na początku miałam do niej zaufanie. Ponieważ każde moje słowo było powtarzane liderowi, więc i z tego zrezygnowałam a nieprawomyślne myśli schowałam i wyciągnęłam już po wyjściu z sekty. Każdy członek sekty powinien zrezygnować z czegoś co kocha, czyli na przykład z wierszy które pisze.. Ofiara Abrahama. Ja od tej pory nie napisałam ani jednej strofy wiersza choć przed wstąpieniem do sekty bardzo lubiłam pisać wiersze. Teraz już nie potrafię… Wyrzekłam się tego całkowicie. jeśli chodzi o muzykę to słuchaliśmy radia, ale głównie śpiewaliśmy holy songs. Czasami nawet nie chciało się tego słuchać ale to było jak rytuał. Obecność na wykładach obowiązkowa, nawet jak słuchasz tego x razy. Z czasem po prostu się wyłączałam i prawdę powiedziawszy do dziś niewiele z nich pamiętam zwłaszcza że z czasem stawały się coraz bardzie zawiłe. Sama Boska zasada jest tylko w zarysie a jest jej kilka poziomów (dokładnie nie pamiętam ale chyba 4 poziomy). To oczywiste, kolejne stopnie wtajemniczenia…
Z absolutnym posłuszeństwem jest związana „idea” inaczej tego nazwać nie umiem Kaina i Abla. to swoisty dualizm , zło – dobro. Korea Północna – Kain Korea Południowa – Abel. Niemcy -Kain Polska – Abel. Oczywiście jest to kosmicznie absurdalne. Jednak w sekcie ma się dobrze. I tak poszczególne osoby są ze sobą związane relacją Kain i Abel. Abel jest osobą poszkodowana więc może więcej, jest postacią centralną. Kain powinien mu niejako odpłacić za grzechy. Czyli być mu posłusznym. Powinni ze sobą współpracować aby osiągnąć pokój. Znowu posłuszeństwo. Absolutne. Przez to posłuszeństwo zbliżasz się do Boga i osiągasz cel, Abel jest twoją droga do Boga. Na 31 dniowym workshopie przechodzi się publiczną spowiedź, takie  upokorzenie, wtedy jesteś całkiem „przeźroczysty”…Nie można od tego uciec , jest to konieczność, przez którą każdy uczestnik musi przejść.

bottom of page