Rosemary/wszystko co wiem o tzw KoÅ›ciele Zjednoczeniowym/jeÅ›li coÅ› wydaje siÄ™ być zbyt piÄ™kne żeby byÅ‚o prawdziwe to jest to zbyt piÄ™kne żeby byÅ‚o prawdziwe. Strona poÅ›wiÄ™cona ofiarom sekt i grup psychomanipulacyjnych a w szczególnoÅ›ci dla Y. A . Sekta zmienia ludzi peÅ‚nych ideaÅ‚ów w żądnych krwi doktrynerów.
Obrazki z zycia
​
Modlitwa
Jestem wpóÅ‚Å›nie. Nagle sÅ‚yszÄ™ . M. pray, you must pray! Pray!. KtoÅ› mnie szarpie. BudzÄ™ siÄ™ , tak, to moja matka duchowa, jest tak wczeÅ›nie, zmÄ™czona jestem, pospaÅ‚abym. obowiÄ…zek każe wstawać. Dyscyplina. Prawie kÅ‚adÄ™ siÄ™ przed obliczem prawdziwych rodziców, znów ktoÅ› mnie szarpie, no tak to zÅ‚a postawa, nie taka, karcÄ…ce spojrzenie czy może bÅ‚agalne... Tak mi wstyd. Na kolana trzeba, taka jest sÅ‚uszna postawa, tylko taka.
Y. modli siÄ™ za mnie, jak dÅ‚ugo to trwa, godzina , może już dwie, żeby mnie czymÅ› zająć druga siostra pokazuje mi jak piÄ™knie kaligrafuje po japoÅ„sku, Maluje litery, specjalnie dla mnie , wciÄ…ga mnie to i zapominam o Y, która tam w drugim pokoju siÄ™ za mnie modli...JapoÅ„ska siostra mówi mi, że jestem cudownym dzieckiem Y., takiego jeszcze nie miaÅ‚a, żadnego jeszcze nie miaÅ‚a, pierwsze i jedyne duchowe dziecko, to zobowiÄ…zuje.
ModlÄ™ siÄ™ przed posiÅ‚kiem, dziÅ› lider uznaÅ‚ że to ja jestem chyba godna tego zaszczytu, tylko że ja wcale nie mam na to ochoty, mogÄ™ odmówić? Nie bardzo. Kiepsko mi to wychodzi. ..
​
Moje studia
To bardzo typowe, że po jakimÅ› czasie pobytu w sekcie ludzie czÄ™sto rezygnowali ze studiów bo nie wyrabiali siÄ™ zwyczajnie. Ci którzy pracowali rezygnowali też z pracy. W moim centrum oprócz lidera i trzech japoÅ„skich sióstr wszyscy byli studentami, tak naprawdÄ™ byÅ‚a nas garstka mimo przeogromnych wysiÅ‚ków z naszej strony. JacyÅ› ludzie owszem siÄ™ pojawiali ale równie szybko znikali. ByÅ‚o to bardzo deprymujÄ…ce. W sumie byÅ‚o nas siedem dziewczyn i czterech chÅ‚opaków, w tym lider, który byÅ‚ już po 30-stce. Przy okazji jak gdyby rezygnowali tez ze swojej wiary, no ale to tez element ukÅ‚adanki. KÅ‚opoty ze studiami pojawiaÅ‚y siÄ™ dość szybko, zawsze przecież obowiÄ…zki w sekcie byÅ‚y na pierwszym miejscu. Niektórzy tez poÅ›cili i nie mieli za dużo siÅ‚ żeby siÄ™ uczyć. Jeden z moich "braci" korzystaÅ‚ z pomocy psychologa. Po prostu brakowaÅ‚o nam czasu, i tak uważam za sukces że mimo wszystko skoÅ„czyÅ‚am studia, jednakże moje studia nie wymagaÅ‚y aż takiego zaangażowania, w pierwszym roku pobytu w sekcie ja prawie wcale siÄ™ nie uczyÅ‚am. Zawsze interes sekty staÅ‚ na pierwszym miejscu. PamiÄ™tam zdziwienie mojego profesora gdy oblaÅ‚am egzamin z przedmiotu, z którego ćwiczeÅ„ miaÅ‚am piÄ…tkÄ™! jak by nie mógÅ‚ uwierzyć w to co widzi. Nagle z piÄ…tkowej studentki osoba , która nie potrafi odpowiedzieć na żadne pytanie. ByÅ‚o to dla mnie jak kubeÅ‚ zimnej wody na Å‚eb. zależaÅ‚o mi jednak na studiach... ByÅ‚o mi tak przed nim wstyd, oczywiÅ›cie uÅ›wiadamiaÅ‚am sobie ten fakt, że powodem jest moje zaangażowanie w ruchu...
​
Doskonałość
W sekcie Moona panuje obsesyjne dążenie do doskonałości bo tylko tacy ludzie mogą zbudować idealny świat, oczywiście jest to myślenie utopijne, ponieważ nikt z nas nie jest na tyle doskonały, żeby zaspokoić siebie a co dopiero potrzeby innych.
Pewnego dnia miałam wysprzątać kuchnię, tak wiecie na błysk. Przypuszczam, że mieli przyjść goście a wtedy wiadomo trzeba się pokazać, jak to u nas jest wspaniale. Zabrałam się do roboty, wymyłam wszystko łącznie z kafelkami i byłam całkiem z siebie zadowolona! Jak po dobrze spełnionej robocie, gdy czujesz że nie masz sobie nic do zarzucenia. Jednak lider miał nieco odmienne zdanie. Ale jego zadaniem nie było w końcu chwalenie tylko krytykowanie celem jeszcze większej pracy nad sobą. Kazał wszystko sprzątnąć jeszcze raz, poinstruował mnie co zrobiłam źle. I jak to powinno wyglądać według niego. Jest to typowy zabieg, żeby człowiek nigdy nie czuł się pewnie i zawsze miał sobie coś do zarzucenia. Niby po to żeby mocniej pracował nad sobą, ale prawda jest taka, że nigdy nie zadowolisz lidera. Sekta zawsze chce więcej, choćbyś nie wiem jak się starał. Obecnie nie winię go za pewne nadużycia jakie mu się zdarzały, dla mnie jest taką samą ofiarą jak reszta. Z perspektywy czasu widzę jak bardzo był oderwany od rzeczywistości.
​
Elitaryzm kontra depresja
To byÅ‚o w drodze na zajÄ™cia na studiach. MiaÅ‚am już nieźle namieszane w gÅ‚owie. ByÅ‚am sama wiÄ™c dobry moment do refleksji. PoczuÅ‚am jak bardzo chce należeć do ruchu. ZrozumiaÅ‚am że moje życie musi siÄ™ zmienić, i to radykalnie, nie ma powrotu do dawnego stylu życia. PoczuÅ‚am strach taki wszechogarniajÄ…cy , czy podoÅ‚am, czy jestem godna tego zaszczytu być czÅ‚onkiem ruchu. Być elitÄ…!! Która wie, zna prawdÄ™. I z jednej strony poczuÅ‚am siÄ™ taka dumna z tego faktu, że wiem, z drugiej strony przeraziÅ‚am siÄ™ odpowiedzialnoÅ›ci jaka na mnie spada. gÅ‚osić prawdÄ™, stworzyć doskonaÅ‚Ä… rodzinÄ™. Taka huÅ›tawka emocji, od radoÅ›ci, speÅ‚nienia, szczęścia po przygnÄ™bienie, depresjÄ™, Å›wiadomość byciem do niczego, nie doskonaÅ‚ym.
​
Moje pożegnanie z Y.
​
CzÅ‚owiek dużo może znieść, najtrudniejsze byÅ‚o dla mnie pożegnanie z mojÄ… ukochanÄ… Y. Na nic zdaÅ‚y siÄ™ moje i jej proÅ›by żeby mogÅ‚a zostać jeszcze trochÄ™ w Polsce. W koÅ„cu nie przyjechaÅ‚a tu po to żeby odpoczywać. Y. dostaÅ‚a nakaz opuszczenia kraju i musiaÅ‚ udać siÄ™ do pracy na rzecz sekty. Jej droga wiodÅ‚a do Niemiec a potem do Norwegii. Zawsze powtarzano nam że zwiÄ…zki zawarte w Ruchu sÄ… bezcenne, nie ma takich zwiÄ…zków w Å›wiecie, sÄ… wyjÄ…tkowe i nadzwyczajne. Trudno mi siÄ™ z tym pogodzić że tak nie jest, nigdy nie byÅ‚o i nie jest to możliwe. SÄ… to takie same zwiÄ…zki jak każde inne. Dla mnie jednak ona byÅ‚a wyjÄ…tkowa. I nie potrafiÄ™ myÅ›leć inaczej! Niestety. Jest niciÄ…, która trzyma mnie mentalnie "tam" choć jestem już "tu". Czy kiedykolwiek bÄ™dÄ™ potrafiÅ‚a zerwać tÄ™ mentalnÄ… więź, czy chcÄ™ jÄ… zerwać? Wiem jedno gdybym wtedy z niÄ… miaÅ‚a wyjechać nie zawahaÅ‚abym siÄ™ ani minutÄ™. Wtedy, a teraz...
A więc :
Jest wspaniaÅ‚y wieczorek pożegnalny, wszyscy zebrali siÄ™ aby pożegnać Y. Åšpiewamy, jest gwarnie wesoÅ‚o. Mamy również goÅ›ci, gramy na gitarze, ogólnie hurra-optymistyczne. Dla mnie jest to czarny wieczór, wiem, że wyjeżdża, ale nie wiem czy wróci, nie wiem czy siÄ™ jeszcze zobaczymy, nic nie wiem. Gorzej , ona też nie wie. A kto wie? Na razie decyzja jest jasna, potem siÄ™ zobaczy. Jest nadzieja czy nie ma. Brak odpowiedzi. Siedzimy dÅ‚ugo ale przecież rano trzeba wczeÅ›nie stać, nic nie zwalnia z porannych modÅ‚ów nawet pożegnanie. Dlaczego nie mogÅ‚o być normalnie... Ale to przecież nie jest normalny Å›wiat, to Å›wiat wykreowany przez mesjasza, tu nie decydujÄ… jednostki, tu jednostki sÅ‚użą. Nazajutrz odjeżdża. Fizycznie odjechaÅ‚a na zawsze, mentalnie nie umiem siÄ™ z niÄ… pożegnać, może też o mnie myÅ›li, ale wiem że nie wolno siÄ™ ze mnÄ… kontaktować, nie teraz gdy jestem po stronie "zÅ‚a". Ta wiara jest silniejsza niż miÅ‚ość która nas Å‚Ä…czyÅ‚a, ciÄ…gle trzymam jej rÄ™kÄ™ i widzÄ™ jej zapÅ‚akane oczy gdy siÄ™ ze mnÄ… żegnaÅ‚a na dworcu. Może gdy zdoÅ‚am siÄ™ uwolnić od tego wspomnienia zniknie też ból, ale wtedy zniknie też ona na zawsze. Czy mam na to pozwolić...
W tym wykreowanym Å›wiecie byÅ‚a dla mnie prawdziwÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ…, ale czy prawdziwa miÅ‚ość nie daje znaku życia o sobie. Nie, to miÅ‚ość, która może i istnieje tylko w warunkach sekty. Poza niÄ… nie istnieje, już nie wiem co mam do niej czuć, zapomnieć nie sposób, zbyt silna więź. PamiÄ™tać to jak rzucać siÄ™ od czasu do czasu w przepaść, z której nie ma drogi wyjÅ›cia. I tak źle i tak niedobrze.
​
Ja i Moona
​
Gdy siÄ™gam pamiÄ™ciÄ… do lat mojego pobytu w Ruchu widzÄ™ wyraźnie jak zmieniaÅ‚o siÄ™ moje nastawienie do Moona. Lecz wtedy wÅ‚aÅ›ciwie nic nie byÅ‚o dla mnie tak oczywiste a już szczególnie nie wiedziaÅ‚am co myÅ›leć o Moonie. PamiÄ™tam ten moment kiedy siÄ™ o tym dowiedziaÅ‚am. "Siostra" powiedziaÅ‚a mi "to niesamowite ,że mesjasz żyje prawda?". ZupeÅ‚nie nie byÅ‚am przygotowana na tÄ… informacjÄ™! ByÅ‚o dla mnie za wczeÅ›nie, ledwo byÅ‚am po dwudniowym workshopie, a dopiero na 7-dniowym workshopie byÅ‚a mowa o Moonie jako mesjaszu. To byÅ‚ szok, zaczęłam siÄ™ zastanawiać o co w tym wszystkim chodzi. Moon jawiÅ‚ mi siÄ™ jako dobry czÅ‚owiek, który chce zmienić Å›wiat na lepszy. Ale nie mesjasz. JakoÅ› nie pasowaÅ‚ mi do tej roli. UczepiÅ‚am siÄ™ tej jego "dobroci" i brnęłam dalej w życie sekty. Trudno jednak być w sekcie nie przyjmujÄ…c jej wszystkich dogmatów. NadszedÅ‚ taki moment, że zaczęłam siÄ™ zastanawiać nad tym czy rzeczywiÅ›cie jest to możliwe, że ten niezbyt przystojny facet jest mesjaszem. Wszyscy wokóÅ‚ mnie o tym przekonywali, a wÄ…tpliwoÅ›ci. No cóż one sÄ… z tego zÅ‚ego Å›wiata, który odrzuca mesjasza. Zatem i ja na szczęście na niedÅ‚ugi czas uwierzyÅ‚am , że Moon jest kimÅ› wiÄ™cej niż tylko dobrym czÅ‚owiekiem. Na szczęście nie trwaÅ‚o to zbyt dÅ‚ugo. Pewnym przeÅ‚omem byÅ‚a przypadkowa rormowa jaka odbyÅ‚a siÄ™ w centrum. DowiedziaÅ‚am siÄ™, że Moon pomyliÅ‚ siÄ™ i poÅ‚Ä…czyÅ‚ ze sobÄ… na podstawie zdjęć dwóch chÅ‚opaków. To mnie najpierw zaskoczyÅ‚o, potem skÅ‚oniÅ‚o do rozmyÅ›laÅ„. Rzecz wydawaÅ‚a siÄ™ oczywista. Mesjasz nie powinien siÄ™ mylić!! A on siÄ™ pomyliÅ‚. I to byÅ‚ poczÄ…tek koÅ„ca mojej wiary w Moona jako mesjasza. Mój zdrowy rozsÄ…dek zwyciężyÅ‚.
Jednak NIGDY nie myÅ›laÅ‚am o Moonie jako o guru sekty. MyÅ›laÅ‚am o nim : dobry czÅ‚owiek, mesjasz, prawdziwy ojciec. To ostatnie najczęściej. Dopiero niedawno po 20 latach, które minęły od mojego pobytu w Ruchu pewien niesamowity facet uÅ›wiadomiÅ‚ mi wreszcie o prawdzie, która aż kole w oczy, że Moon to zwykÅ‚y GURU sekty. Niezmiernie mi ulżyÅ‚o, gdy uÅ›wiadomiÅ‚am sobie ten prosty fakt. I od tej pory przestaÅ‚am go kojarzyć z "ojcem".