top of page

Ten wpis jest o tym jak łatwo wpływać i manipulować człowiekiem, na własnym przykładzie.

1. Pochlebstwo

Jest zdecydowanie na pierwszym miejscu, znane szerzej jako love bombing. Spotykasz ludzi zupełnie nieznanych i co? Powiem wprost, nikt nigdy nie zasypał mnie tyloma pochwałami co na początku mojej sekciarskiej kariery. szczególnie dbała o to moja matka duchowa, ale i inni nie zasypiali gruszek w popiele.  Na tym etapie jesteś najwspanialszym człowiekiem na świecie. Moja matka duchowa obsypywała mnie prezentami, Najpierw bardzo usilnie poprzez pisanie  listów do mnie zapraszała mnie do centrum, potem jak już przychodziłam obsypywała mnie prezentami kupionymi lub wykonanymi własnoręcznie. Dostałam więc zakładki do książek (jako ten mol książkowy), portfel i zegarek (osobiste rzeczy), origami. Wszystkie te prezenty rodziły we mnie potrzebę odwzajemnienia się i o to właśnie chodziło. Te osobiste rzeczy, które ciągle miałam przy sobie skłaniały mnie do ciepłego myślenia o darczyńcy. Wszystkich tych przedmiotów stopniowo się pozbywałam po wyjściu z sekty, jednak jedną zachowałam do dziś i nie jestem w stanie się od niej uwolnić. Inne siostry japońskie również pisały do mnie listy, mimo że przychodziłam często do centrum, chodziło o to żeby jak najmocniej mnie z nimi związać. no niestety zadziałało. Jest to technika skuteczna i niestety bardzo prosta. Szczególnie gdy
osoba, która ją stosuje dysponuje sporą ilością czasu, a trzeba pamiętać o tym, że podstawowym zadaniem (pracą) tzw misjonarek było werbowanie. Moja matka duchowa mogła więc poświęcać maksymalną ilość czasu mi, no chyba że trafiłby się jej jeszcze ktoś , no ale się nie trafił.

 

2. Zdobywanie informacji

Zdobywanie informacji zaczyna się też na początku werbunku. Im więcej informacji się zdobędzie tym lepiej. Adept poddany jest drobiazgowemu wywiadowi. Mnie pytano właściwie o wszystko, dzieliłam się tez tymi informacjami bez zastanowienia. Gdy ktoś wzbudza twoją sympatię, nie jest łatwo odmówić  odpowiedzi na pytania w co wierzysz i czy masz rodzeństwo. zresztą odpowiedzi na te pytania wydają się być całkowicie nieistotne i błahe. Ale dla werbującego stanowią cenne źródło informacji na twój temat. na przykład wiedza czy masz kłopoty w domu, czy też szczęśliwa rodzina, czy wierzysz w Boga itd., czy chciałbyś żyć pokojowo ze wszystkim ludźmi i już werbujący wie o co pytać na następnym spotkaniu. gdy masz nieciekawa rodzinę, uderzy w tony jakie to teraz czasy, że nawet rodziny się rozpadają, gdy jesteś bardzo wierzący powie że Twoje wyznanie to super sprawa ale tutaj to dopiero ludzie praktykują swoją wiarę a nie tylko teoretyzują. Oczywiście chciałabym podkreślić, że te techniki nie działają na wszystkich. I bardzo dobrze! Część z nas nie potrafi się jednak oprzeć pochlebstwu i rozmowom na tematy, które naprawdę cię interesują, w momencie kiedy nikt nie ma na to czasu. I cóż - już jesteś ...złowiony

Te techniki w prosty sposób prowadzą do UZALEŻNIENIA

3. Głębiej w temat czyli wykłady i izolacja.

Równolegle z pochlebstwem i zdobywaniem maksimum informacji (Moon wprost powiedział że powinno się o adepcie wiedzieć wszystko, więcej  nawet od jego rodziny!) stosuje się indoktrynację. Zasypuje się delikwenta mnóstwem informacji, których nie ma czasu sprawdzić albowiem nie ma czasu na refleksję, w zależności od adepta przyprawionych naukowością bądź duchowością (patrz zdobywanie informacji). Powstaje szum informacyjny, z którego adept może wyłowić to co mu się podoba (a każda sekta coś tam do zaoferowania ma). U mnie było to pokojowe zjednoczenie ludzkości. Ten temat naprawdę mnie zachwycił. Ważne że nigdy nie odpowiada się na pytania niewygodne, powiedziano mi, że o wszystkim dowiem się później jak przyjdzie czas, co wzbudza dodatkowe zainteresowanie. I tak ciekawość wtłacza adepta niepostrzeżenie w życie sekty...

Im bardziej zżywasz się z ludźmi tym chętniej z nimi przebywasz. Następnym krokiem w przypadku Ruchu jest  intensyfikacja wykładów, udział w życiu społecznym sekty i w końcu izolacja od społeczeństwa. Zaczęłam u nich pomieszkiwać i z czasem brać udział we wspólnych działaniach (patrz obowiązki moonisty) na tym etapie w zasadzie jesteś ugotowany... i wyjście jest już trudne o ile w ogóle możliwe.

4 Wywoływanie poczucia wyjątkowości (elitaryzmu) winy i obowiązku

Do  techniki wpływu zaliczam wywołanie u adepta poczucia wyjątkowości i równocześnie elitarności grupy, co powoduje całkowite zamknięcie się grupy i adepta na świat zewnętrzny, potrzeba ucieczki w wykreowany świat sekty...Uczucie wyjątkowości wywołuje się przez wywołanie u adepta poczucia że jest wyjątkowy i wybrany przez Boga, że zna Prawdę, jedyną i doskonałą, że może dążyć do rozwoju duchowego na niespotykana dotąd skalę i że znalazł wreszcie sens i cel swego życia...

5. Odcięcie się mentalne od świata i poczucie zagrożenia (oblężona twierdza)

Żadna sekta nie przetrwa bez wmówienia swoim wybrańcom że świat zewnętrzny jest dla nich zagrożeniem, w sekcie Moona wmówiono mi , że zewnętrzny świat jest światem rządzonym przez szatana, tu nie ma wyboru, jeśli jesteś po stronie Boga musisz należeć do grupy, jest to zarówno wyróżnienie jak i psychiczne dołowanie się. Bo przecież nie wszystkich zdołasz przekonać do nowego wspaniałego świata. Starasz się, starasz a tu nic. Są sekty mniej lub bardziej otwarte na świat, ale WSZYSTKIE postrzegają świat jako swego wroga. Technika manipulacja polega na wmówieniu adeptowi, że to prawda. Ja tak bardzo zamknęłam się w tej twierdzy, że dosłownie fizycznie czułam, że nie należę do tego świata. To nie było miłe doświadczenie, ponieważ moim bliscy znajdowali się po tej drugiej stronie. Stąd bierze się potrzeba odizolowania od wpływów z bliskimi, rodziną czy przyjaciółmi bo są oni innego ducha. W sekcie moona dochodzi jeszcze fizyczne oddzielenie od rodziny, mieszkając w Centrum rzadko widuje się rodzinę, poza tym rodzina jak już ją od święta widzisz postrzegana jest jako ktoś nie tego ducha, stąd trudność  w nawiązaniu kontaktu z osobą uwikłaną w sekcie. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że wszelkie niekorzystne informacje w temacie Ruchu są postrzegane jako napaść na Ruch i zamiast pomagać są realnym zagrożeniem dla adepta. Gdy taka osoba pozostaje dłuższy czas zasypywana informacjami na temat sekty w pierwszym momencie zawsze poczuje chęć ucieczki i ucieknie... W przeszłości taką technikę zasypywania informacjami stosowano w deprogramowaniu adepta, daje to moim zdaniem efekt tylko wówczas gdy osoba nie jest w stanie uciec i może się mocno kojarzyć z przemocą... No i nie zawsze daje efekt pożądany czyli odejście z sekty.

bottom of page